Algieria i Maroko: bracia wrogowie
Po raz kolejny, obie dawne kolonie francuskie nie dogadują się ze sobą. Jakie jest tło tego konfliktu, i jak się odbija na innych państwach?
Po raz kolejny, obie dawne kolonie francuskie nie dogadują się ze sobą. Jakie jest tło tego konfliktu, i jak się odbija na innych państwach?
Prezydent Algierskiej Republiki Ludowo-Demokratycznej, Abdelmajid Tebboune, zamknął pod koniec października, gazociąg GME (Gazoduc Maghreb Europe) tranzytujący przez terytorium Maroko do Hiszpanii. Algierska spółka państwowa Sonatrach, największa firma w Afryce (i także najlepsza wg. klasyfikacji magazynu Jeune Afrique), już w sierpniu br. dostała rozkaz odgórny, by nie przedłużyć umowy dostawy gazu ziemnego z Hiszpanią przez Maroko, a także by zaprzestać wszelkie kontakty handlowe z marokańską spółką ONEE (Marokański Urząd ds. Energii Elektrycznej i Wody Pitnej) Wg. Tebboune’a, działania królestwa Marokańskiego są “nieprzyjazne” i “stanowią zagrożenia dla jedności narodowej”. O co tu chodzi?
Czy półwyspowi iberyjskiemu grożą niedobory gazu ziemnego?
Sytuacja jest poważna, i jasno obrazuje jak konflikt między dwoma państwami trzecimi, który nie dotyczy innych krajów, może się odbić czkawką – podobnie jak konflikt rosyjsko-ukraiński odbija się od wielu lat na wielu krajach postronnych.
Połowa gazu zużytego przez Hiszpanię pochodzi z Algierii, wobec czego rząd królestwa wyraził obawy ws. ewentualnych wzrostów cen (które już mają miejsce) oraz niedoborów. Jednakże, Algier uspokaja Madryt, gwarantując że dostawy zostaną zapewnione. Jak to jest możliwe? GME nie jest jedyną możliwością tranzytu gazu ziemnego między obiema stronami morza Śródziemnego.
Teresa Ribera (hiszpańska minister ds.transformacji ekologicznej) oraz Mohamed Arkab (algierski minister ds. energetyki i górnictwa) ogłosili, że dostawy gazu algierskiego będą mieć miejsce wyłącznie przez bezpośredni gazociąg podmorski Medgaz, działający od 2011r., i systemu terminali LNG.
Dotychczas, od 1996r., Algieria corocznie eksportowała do Hiszpanii i Portugalii ok. 10 miliardów m³ gazu ziemnego za pośrednictwem GME. W zamian za tranzyt gazu przez GME, Maroko corocznie dostawało miliard m3 gazu ziemnego (97% potrzeb krajowych!), z czego połowa za darmo, a druga połowa za przystępną cenę.
Geneza kryzysu – przyczyny historyczne
Jeżeli się wgłębić w relacje między oboma sąsiadującymi ze sobą krajami, można się zdziwić; że nigdy do końca relacje między oboma krajami nie były dobre. Przecież oba kraje łączy wspólna przeszłość kolonialna (choć Algieria miała nieco inny status, bowiem była uważana za departament Francji Metropolitalnej), wspólne tradycje kulinarne i kulturowo-religijne oraz podobny skład etniczny!
Niestety, lądowe przejścia graniczne są od 1994 r. zamknięte po zamachach w Marrakeszu dokonanych przez terrorystów wg. niektórych źródeł związanych z ówczesnymi tajnymi służbami Algieru albo, wg.innych z Al-Kaidą. Podobnie, Tunezja – kolejny kraj o podobnych tradycjach i kulturze, Maroko zamknęło wówczas swoją granicę z Algierią.
Lata mijały od tego strasznego wydarzenia, i Tunezja na początku obecnego tysiąclecia otworzyła granicę, dzięki czemu oba kraje zyskują dzięki wzajemnej turystyce (wcześniej wpuszczano wyłącznie ludzi mających krewnych po drugiej stronie granicy). Niestety, tak się nie stało między Marokiem a Algierią. Wspólna granica lądowa pozostaje niezmiennie zamknięta, mimo to iż np.algierska autostrada wschód-zachód od dawna została wybudowana aż do samej linii granicznej.
Do tego, nie zapomnijmy iż kilka lat po uzyskaniu niepodległości od Francji przez oba kraje, Algieria i Maroko starły się na terytorium Sahary Zachodniej, dawnej kolonii hiszpańskiej. W tym zbrojnym konflikcie, Algier wspierał separatystów saharyjskich (pierwotnie marksistowskich, obecnie bodajże bez ideologii) z organizacji Front Polisario, którzy pierwotnie walczyli przeciw Hiszpanom, a później z władzami Królestwa Maroka. Pozycja Algieru zostaje niezmieniona do dziś.
Sprawa ta już była w przeszłości podstawą zerwania w 1976r. stosunków dyplomatycznych z Algierią przez Maroko.
Co dolało oliwy do ognia?
Gdy wydawało się, że chłodne relacje pomiędzy oboma państwami Maghrebu nie mogą być gorsze, w dn. 13-14. lipca br. w Nowym Jorku, Ambasador Maroka przy ONZ, Omar Hilale, ogłosił publicznie, że “dzielny naród kabylski, bardziej niż jakikolwiek inny, zasługuje na korzystanie w pełni do prawa do samostanowienia”, co rozwścieczyło Algier.
Przypomnijmy, że Kabylowie, lud berberyjski z własnym językiem, flagą i kulturą, stanowi niemal 15% ludności Algierii, i nastroje separatystyczne wśród nich nigdy do końca nie zostały ostudzone. Na domiar złego, na początku sierpnia, płonęły lasy na północy Algierii – ściślej w okolicach miasta Bidżaja, w jednym z regionów głównie zamieszkałych przez ludność kabylską. Pożary te pochłonęły 90 ofiar, i powstały w wyniku podpalenia. 22 osoby zostały zatrzymane przez władze Algieru.
Maroko zostało oskarżone o udział w podpaleniach. Jakby tego było mało, 12. sierpnia, Jair Lapid, minister dyplomacji Izraela, podczas wizyty oficjalnej w Maroku, wyraził “zaniepokojenie rolą Algierii w regionie, oraz jej zbliżeniem się z Iranem i wobec kampanii, którą prowadziła przeciw przyjęciu Izraela jako członka-obserwatora w Unii Afrykańskiej.” Słowa te zostały odebrane przez Algier jako “bezpodstawne oskarżenia i ledwo ukryte groźby”.
Celem wizyty Lapida w Casablance była normalizacja stosunków dyplomatycznych między Marokiem a Izraelem. Królestwo zgodziło się na ową normalizację w zamian za uznanie przez USA suwerenność królestwa nad Saharą Zachodnią, uznaną przez większość państw na świecie, w tym przez ONZ, za “terytorium bez administracji”. Ww. krok ten nie mógł pozostać niezauważony przez Algier, który wciąż wspiera separatystów z Polisario, którzy z kolei dotychczas opowiadają się za stroną palestyńską w konflikcie z Izraelem. 24. sierpnia, Algieria zerwała stosunki dyplomatyczne z Marokiem
Komu na rękę zamknięcie granicy i kto najwięcej na nim traci?
Wielu obserwatorów twierdzi, że na tym konflikcie zyskują zarówno rząd w Rabacie jak i Algieru. Pod pretekstem ochrony granicy, mogą łatwiej wydawać ogromną część budżetu na aparat represyjny i wojskowy. Najszczególniej na tym zyskuje lobby wojskowe Algierii.
Oczywiście, skoro granica nie jest do końca szczelnie zamknięta, w wyniku pobłażliwości strażników granicznych z obu stron, owa sytuacja sprzyja kontrabandystom i handlarzom narkotyków Kto najwięcej traci? Branża turystyczna, szczególnie na wschodzie Królestwa Marokańskiego.
Oczywiście, jak zwykle w takich konfliktach, najwięcej tracą zwykli obywatele. Najszczególniej utrudnia się życie ludziom mającym krewnych po obu stronach granicy. Aby odwiedzić swoich bliskich, zamiast kilkunastokilometrowa jazda samochodem, Ci ludzie muszą dojechać niekiedy kilka tysięcy kilometrów na najbliższy międzynarodowy port lotniczy, by móc się udać do krewnych mieszkających kilkanaście kilometrów od nich.
Podobieństwa do dzielonej przez Żelazną Kurtynę Wileńszczyzny
Nam, z wileńskiego podwórka przypomina sytuacja ludzi mieszkających na granicy z Białorusią, szczególnie w okolicach Dziewieniszek lub Lidy czy Oszmiany. Nawet mając do dyspozycji mały ruch graniczny, musieli specjalnie dojeżdżać do placówek dyplomatycznych usytuowanych w Mińsku, w Grodnie lub w Wilnie aby wyrobić sobie wizy. W przypadku obu krajów afrykańskich, sytuacja jest jeszcze trudniejsza.