Dlaczego strefę Schengen należy rozszerzyć czym prędzej?

W ostatnich dniach miała miejsce bardzo żywa debata w instytucjach Unii Europejskiej w kwestii rozszerzania strefy Schengen.

Jak wiadomo, strefa Schengen to obecnie 20 krajów UE (Beneluks, kraje bałtyckie, Polska, Szwecja, Finlandia, Dania, Niemcy, Austria, Czechy, Słowacja, Węgry, Francja, Grecja, Hiszpania, Portugalia, Słowenia) plus (de facto lub de iure) 6 krajów spoza UE (Szwajcaria, Norwegia, Islandia, lecz także Monako, Liechtenstein, San Marino czy Watykan.

5 krajów unijnych znajduje się za to poza strefą Schegen: Irlandia (mającą swój własny "Schengen" z Wielką Brytanią), Chorwacja, Rumunia, Bułgaria i Cypr.

KURIOZALNA BLOKADA BUŁGARII

Jeśli wierzyć w słowa premiera Holandii Marka Rutte, "bułgarską granicę można przekroczyć za 50 EUR". Prezydent Bułgarii Rumen Rudew zareagował energicznie na tę wypowiedź, przypominając zajścia z minionego lata, kiedy bułgarscy funkcjonariusze policji zginęli w okolicach miasta Burgas, blisko granicy z Turcją. Kierowca autokaru z 47 nielegalnymi migrantami zderzył się wówczas z radiowozem, po czym celowo potrącił śmiertelnie 2 policjantów. W wyniku tego poważnego incydentu, Bułgaria natychmiast wzmocniła ochronę granicy z Turcją, wysyłając ok. 300 żołnierzy i stawiając dodatkowy drut kolczasty. Podkreślił także, że w wyniku ostatnich 2 inspekcji, Komisja Europejska "kategorycznie" uznała, że Bułgaria spełnie wymagania dla przynależności do strefy Schengen.

Mimo to, jako jedyny kraj, Holandia nadal blokuje akcesji Bułgarii, jednocześnie zagdzając się na wejście Chorwacji i Rumunii do strefy Schengen.

Jednakże, z praktyki jazdy do tych krajów samochodem, należy zadać sobie pytanie: po co nam, obywatelom UE i niektórych krajów kandydujących, dalej przepłacać za usługę, która w tej postaci się nie sprawdza? Celem utrzymania tych przejść granicznych był taki, aby nie pozwolić nielegalnym imigrantom przekroczyć ani osobom zajmującym się kontrabandą działać. W praktyce te punkty "kontroli" (celowo w cudzysłowie) tylko spowalnia turystów i ludzi, zajmując miejsce i w marginalny sposób ograniczając jakikolwiek przemyt.

Poniżej opiszę własne doświadczenie (z sierpnia) z podróży do Bałkanów.

Płatny most graniczny między Widyniem (Bułgaria) a Calafatem (Rumunia) - część przyszłej Via Carpatia. Zdjęcie: Jerry Meijer

JAK WYGLĄDA KONTROLA GRANICZNA Z KRAJAMI SPOZA STREFY SCHENGEN (I MIĘDZY NIMI)

Z góry zaznaczę, że nie wiem jak wygląda sprawa na granicy bułgarsko-tureckiej bo aż tam nie dotarłem. Niemniej, z mojej prywatnej, tegorocznej 6000-km podróży samochodowej z Litwy do południowo-wschodniej Europy wynika jasno, że niepotrzebnie podatnicy UE jak i krajów kandydujących utrzymują przejścia graniczne z Rumunią, Bułgarią, Chorwacją i krajami byłej Jugosławii (nie wliczę tutaj Kosowa, do którego nie zawitałem), spowalniając ruch zwykłych turystów. O wiele lepsze byłoby rozwiązanie strefy Schengen: mobilne patrole pograniczników czy celników, i ewentualnie kamery przy granicach Schengen, jak to stosuje np. Estonia, do której nawet nieasfaltowanymi, bocznymi drogami nie wjedziesz do końca niespostrzeżenie.

Praktycznie każda granica ze szlabanem, którą przekroczyłem wyglądała tak:

1) pogranicznik bierze dokumenty (dowody osobiste jak i dokumenty pojazdu)

2) skanuje je, jednocześnie rozmawiając z kolegą/koleżanką o wszystkim i o niczym (o podróżach, o piłce nożnej, o kuchni itp. - języki południowosłowiańskie są wystarczająco zrozumiałe dla osoby polskojęzycznej, by to zauważyć).